wtorek, 22 listopada 2016

Decyzja narożnika

Na kirkucie, nieopodal małego kościółka
Spowity mgłą senny poranek budzi się
Słychać szepty wśród dużych dołków fucka
Bogatki od Morfeusza wzięte, dlaczego nie
Latacie i nie śpiewacie gdzie chcecie?
Lekko Wam nie jest, czyż nie możecie
Odlecieć hen, hen daleko? Na zachód?
W swym odbiciu niemal zakochane
Machają rączkami ku braci i sióstr
Co posłuszni są rozkazom sułtana
Przerażony, na księżyc odleciałem
Tam nie ma fikcji, którą za mgłą można
Gołym okiem ujrzeć w małych dołkach
Gdzie nikt mi nie powie, że latać nie mogę

2 komentarze:

  1. KRZYSZTOF HACZYŃSKI13 grudnia, 2016 22:04

    Mówisz tu o Sultanie co brata Draculi, Radu Pięknego lubił … Przy pełni księżyca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm… Nie mogę się poprzyczepiać technicznie, bo słabo na wierszach się znam, ale tekst brzmi całkiem nieźle ;) Tytuł „Decyzja narożnika”… Skąd taki zamysł? Intrygująco.

    OdpowiedzUsuń