czwartek, 12 kwietnia 2018

Blask spod ziemi

A gdyby tak starość mnie dopadła?
Toż to czyny dla kwiecia wieku
Włóczęg chcących w cieniu izolatki
A mówię tak tylko do siebie, dochodząc raz jeszcze

Bo życie to tylko krótka chwila
A śmierć to ostateczny odpoczynek
Chcę szansę, by spróbować
I w okamgnieniu sześćdziesiąt przy szczęściu 

Więc wyruszam w niezwykłą podróż
I może uda się ją doprowadzić do końca
Bo otoczenie jest zdatne do przeżycia 
Potrafię sobie powiedzieć, bo wiem:

Może być ci trudno zrezygnować...

Jestem moim końcem
A ja wiem, że przychodzę, aby odejść
Jak sroka, gdy w końcu ujrzy pisklę
A jednak dalej wśród innych biegnę

A przecież myślałem, że wygrałem pościg
Lecz to nie moje słowa rozpoczynały bieg
A przecież to ja grałem na wielkiej sali
A teraz to ktoś nade mną gra marsz żałobny

Tak wiele myśli, które próbują określić
Jakie czyny w przeszłości było zmienić
Między echami i szeptami, wśród goździków
W samotnym dole, koniec jest mej warty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz