sobota, 13 kwietnia 2019

Nikomu się nie śniło

Już nas nie ma,
a ten szept wyżej to flirt. A jednak zachować
skruchę, nagle, od wspomnień raz jeszcze
odnaleźć wciąż istniejące w nas myśli. Krzyknąć
w eter, przypomnieć pleszewski, od małych
osiągnięć przez trudności, po czym zawodzić,
że chwila szczęścia to mnóstwo ziarn goryczy, gdy
serce zaczyna szybciej bić i ucieka dokuczliwy chłód.
We wspomnieniach wielce biała, ciepła, ale
radość jakby znad poletka pachnących żonkili, 
a nasza niewinność, skąpana w zarannej topieli
z jednego tylko lęku, że mały dzięcioł skruszy  
góry z diamentu i nie utraci resztki tchu.

Czyjaś chwila

Jest taka chwila
jak ta ostatnio,
że ciężko mówić.
Jest ta przyszła
gdy nic nie słychać.
Coś jakby pomiędzy nami
kiedy cicho myślę,
chcąc w końcu usłyszeć.

Chyże uczucia

Fizyczność istniejąca bez słów.
Zdejmuje płaszcz i odkrywa
puste pudełko. Milczenie.
O, tak, o wiele za daleko. 
Słowa nie brzmią błogo
gdy chcę zawczasu
wczorajszą ciebie.
Więc ponownie
mówię nie.