Już nas nie ma,
a ten szept wyżej to flirt. A jednak zachować
skruchę, nagle, od wspomnień raz jeszcze
odnaleźć wciąż istniejące w nas myśli. Krzyknąć
w eter, przypomnieć pleszewski, od małych
osiągnięć przez trudności, po czym zawodzić,
że chwila szczęścia to mnóstwo ziarn goryczy, gdy
serce zaczyna szybciej bić i ucieka dokuczliwy chłód.
We wspomnieniach wielce biała, ciepła, ale
radość jakby znad poletka pachnących żonkili,
a nasza niewinność, skąpana w zarannej topieli
z jednego tylko lęku, że mały dzięcioł skruszy
góry z diamentu i nie utraci resztki tchu.