Popatrz proszę w oczy tych bogobojnych zawistników
Karm się ich strachem przed odwiecznie skrytą prawdą
Unieś swój miecz wysoko ku górze, ku własnemu niebu
Klęskę nie łatwo na siebie przyjąć, bóg tak przecież chciał
W czeluściach ciemnej piwnicy
Gdzie rysuje swój pentagram
Obserwuje jak buduje się mur
Słyszę zewsząd słowa błogie
Murzynów i katolików na stos
Kiedy nadejdzie mój kres i spotkam ją
Poważną, skostniałą i w czerń odzianą
Zapytam szczerze co w mej głowie szuka
W snach wcześniej mi niezapowiedziana