wtorek, 18 października 2016

Chów wsobny

Na zielonej powierzchni
Tej cnotliwej wierzchni
Świętowało sobie adamostwo
Kochane chrystianostwo
Śmiech, piwo i łzy
Przeciwników ascezy
Co są ledwo
Jak to samo bliźniactwo
Na jakże perfekcyjnym globie
Który cały tkwi w półżałobie
Tu w dole, w tym ogromnym raju
W dobrze nam znanym wystroju
Gdzie to, co odraża
Szybko się wdraża
W niezbadane wymiary
Nie zaznając żadnej umiary
Kończy się w bezkresnej otchłani
Jak wszyscy lubujący w tym kapłani
W okropnych przypadkach
Lądują w osobliwych ośrodkach
Jakże irracjonalnych i śmiesznych
Niezbyt przyjaznych
W lekceważeniu
Ciepłej pochwie namnożeniu
Dołeczek odmyka się szeroko
Prędko wypatruje to me oko
Wpłynąwszy z nią we wspólny sen
Wracamy do najlepszych z wiosen
Nienazwana istota
Bliska Behemota
W głowie prosiła
I szybko rozgłosiła
By pozbawić głowy
Prostej białogłowy
Z zimną krwią przebić
I może nawet oźrebić
W umyśle posiadła własny świat
Dom bardzo bliski trupich zaświat
Cień często okazywał
Czasem obmacywał
Jej sekretny urok
Pokazujący duszy mrok
Drzemiący tutaj
Gdzie co noc jej okutaj
Wyrodnikowi ten
Co widział narodziny Aten
Przyczajony
Do swego stanu już przyzwyczajony
Pragnący użyć kilku słów
Używając wszelkich zmysłów
Szukając w głowie przysłów
Powoli demony przygotowują się
Wszelkie ustawy bojkotują
Pełznę więc wzdłuż
W myślach w brud bielistych kałuż
Moje chucie do mnie płyną
Nabuzowane codzień świerczyną
Perfidii pełne spojrzenie
Ukrywające biedzenie
Gdy istotę czystą i obłąkaną
Moją malutką siostrę zabłąkaną
Pozbawiam cnoty
Pragnąc dla siebie ciasnoty
Szkarłatem przesiąka me ostrze
Gdy ponownie chowam ją w kastrze
Starego serca tej, którym dłużnikiem
Ja co jestem czarnoksiężnikiem
I wtedy mgła
Całego mnie dosięga
Gdy mroczne otchłanie
Ukazują mi moje powołanie
Tak jakby
Usłyszałem wokół gędźby
Nieświadomych ludzi
Których mało co teraz wzbudzi
Uśmiechają się w pozdrowieniu
Witaj niezwątpieniu!
Powtarzają
A podobnie się wynaturzają
Nieskończony moment
W oczekiwaniu na firmament
Przekraczam granicę
W myślach znów posuwając poganicę
Wchodzę więc na stołek
Który kościołek
Poderwie mi chętnie spod mych nóżek

Mimo, iż skolonizowany już jej brzuszek

1 komentarz:

  1. Inne spojrzenie pomaga znaleźć tu motyw kazirodztwa… Kazirodztwa i przemocy… Podejmujesz niezwykle ważne tematy, nie boisz się trudnych wyzwań – to w Tobie bardzo cenię :)

    OdpowiedzUsuń