czwartek, 20 października 2016

Psychoza

Nigdy nie obchodziło Cię, co może się z Tobą stać
Troszczyłem się o Ciebie ze wszystkich sił
Chodź to zapewne tylko z mojej strony
Pamiętaj, że nie musisz przeze mnie dłużej cierpieć
Co ja tam mogę w ogóle wiedzieć?
Zerkamy na siebie poprzez smużki kurzu
Myśląc nad tym, kogo by tu obwinić
Szukając wciąż latających krów
Musiałaś oszaleć, żeby faktycznie tego potrzebować
Na co Ci stać tak na zimnej ulicy?
Potrafiłabyś komukolwiek wyrwać z buzi mięso?
Otwierając oczy na piękny świat?
Musisz ugryźć we właściwym momencie
Aby pozostać nie wykryta, lekko tylko zauważona
Minie ledwie chwila i możesz zachwycać się swym stylem
Każdy Ci poda z radością oślizgłą dłoń
Multum radosnych min i jeszcze więcej szczerych uśmiechów
Bądź tylko wiarygodna, póki im to graj
Bo jak tylko w nieuwadze odwrócą się
Z łatwością w plecy wbijesz im nóż
Bądź zawsze pozytywna, obserwuj otoczenie
Z wiekiem będzie Ci trochę z tym trudniej
Kiedy już nikt wejść nie będzie chciał
Lecz nie uciekaj, gdy będzie zbyt brutalnie
Jak kolejna nowo wyprodukowana gwiazda
Co w sobie chorobę nieuleczalną na wieki ma
Chwilę po burzy
Szybko plony swe zauważysz na polu niegdyś nieurodzaju
Strach nie pozwoli Ci nawet na chwilę zmrużyć oka
Bo jest już za późno, by się w końcu odchudzać
Teraz szybciej utoniesz, gdy grunt pryśnie Ci nagle z pod nóg
Na samym dnie złych uczynków krainy dobra spoczniesz 
Czy nie czujesz się w tym wszystkim zagubiona?
Choć troszeczkę cichaczem wykorzystana?
Jak wszyscy przepadłaś po burzy bez reszty
Skoro na tak cienkim gruncie stąpać Ci przyszło
Jak szybko potrafisz biec?
Oślepniesz, ogłuchniesz i zaniemówisz stara kurwo
Inni cali poświęcili się – nie istnieją prawdziwi przyjaciele
Pozostało Ci osamotnić zwierzynę i przepaść na zawsze
To wszystko pod jednym księżycem stanie się
Nie uwierzysz mi, że każdy mordercą jednak jest
Urodzenie się w domu pełnym bólu
To blizna na całe życie
Słuchanie tego, co ma się robić
To ucinanie skrzydeł nim urosną
Tresowanie marchewką
To idealny foremkowy wyrób
Mówienie, że tak miało być
To ojcowski bękarci grzech
Przyjmowanie do domu obcego
To kara na nieposłuszeństwo
Znalezienie martwego w sile wieku
To największe możliwe zbawienie
Szybko dostąpisz piekła, czyż nie?

3 komentarze:

  1. Tym razem wyprzedzę Lav!
    Hmm… że tak powiem, zło wcielone z tej bohaterki. A może nie? Może jest zagubiona? Może walczy, aby przeżyć? Chociaż… wydaje mi się, że jest zimną, wyrachowaną personą. Jednak z drugiej strony – podmiot liryczny, jakby instruuje ją, jak się poruszać, co robić. Aczkolwiek to „stara kurwo”, nie świadczy raczej o pozytywnym nastawieniu…

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi wydaje, że utwór nie jest o „kobiecie, źle wcielonym”, jak uznała November ;p tylko o zagubionej istocie. Podmiot liryczny kilka razy to zaznacza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mogę się mylić ;p

    OdpowiedzUsuń