wtorek, 28 marca 2017

Kwiat pustyni

Księżyc złapał w objęcia najjaśniejszą z gwiazd 
Chcąc zalać purpurą bladą od słońca ziemię
Byle oderwać pokolenia od szokującej z prawd
Brak schronienia dla tych, co wciąż trzeźwo myślą
Cień niby sroki, a pana Golda widnieje stempel 
Czy to ludzkim zwłokom podaje rękę, by powstały
Czy to nienarodzonemu dziecku nóżkę wyrywa?
Jak wiele bieli mimo datków purpury zażądało 

Pozory minionych czasów

Patrzę na nasze wspólne zdjęcia
Upamiętniające przeszłe chwile
Podążasz gdzieś tam tak daleko
To niemoc twórcza, piekło moje

Zwiędnięty ogród

Wszystko zatrzymuje się i umiera 
Umierają drzewa, umierają ptaki
Usycha kwiat, czernieje niebo
Ręce bolą, nogi odmawiają