Siedziałem tak na parapecie
I słuchałem dźwięków nocy
Robię to już dłużej niż żyję
Puszczam tak kolejny dymek
Czasem myśląc, czy przyjdziesz
Czy znów sam tu będę siedzieć
Jeszcze nie tak dawno temu
Było tutaj dużo więcej miejsca
Starczało idealnie dla nas obojga
Teraz sam tu siedzę oczekując
Nigdy nie odczuwając zmęczenia
Czekając godzinka za godzinką
I nie martwiąc się kompletnie tym
Że dymek już się prawie skończył
Bo usilnie pragnę wierzyć w to
Że za pazuchą wzięłaś kolejny
Zostanę tu specjalnie dla Ciebie
Będę spoglądał całą noc na alejkę
Przez całe moje krótkie życie, bo
To tylko jedna wyjątkowa szansa
Na wyruchanie ładnego szympansa
Proszę Cię przygotuj wannę Jacka Danielsa
Jedną dziwkę i jeszcze jedną przeciwnej płci
I może przygotuj na kredensie jeden pistolet
Albo myślę, że dwa będą w sumie bardzo okej
Nikt teraz nie może się mnie spodziewać
Co niezmiernie uradowuje moją duszyczkę
Czyż to nie wspaniale jebany sukinkocie?
Wspaniale jest posiąść wszystkie gwiazdy
Nowo bogacko wstawić śliniące złote zęby
Albo wiesz co, może jeszcze jedną dziwkę proszę
Zastanawiam się co napisać.. Gdy napisze ze jest dobry, świetny lub wspaniały będzie to tak banalne że aż szkoda tego publikować. Rzekła bym że ten wiersz jak i inne Twoje dzieła to pewnego rodzaju wylanie swojego bólu którego doświadczyłeś od kogoś komu oddałeś całe serce i całego siebie, pomimo że nie jestem osobą która ma dar do rozumienia wierszy i poezji to pomimo to wszystko bardzo dobrze je rozumiem i zazwyczaj jestem "linijkę do przodu" bo dokładnie ten sam ból doznaje.
OdpowiedzUsuńBardzo zyciowy tekst, chyba twoj pierwszy ktory prawie nie wzbudza emocji, bardzo dystansujacy. Nie wiem czy takie bylo twoje zamierzenie, ale wyglada to bardzo ciekawie
OdpowiedzUsuńSuper piszesz pieknie naucz mnie błagam ��
OdpowiedzUsuń