środa, 11 stycznia 2017

Niejednoznaczna alegoria rozkoszy

Widzę, że nabrałaś wreszcie trochę ciepłych kolorów
Nawet nie wiesz jak dobrze się czuję na tym spływie
Choć nienawidzę robić zakupów na wysokich butach
Nie na widoku spojrzeń czuję się najprawdziwiej sobą
Gdybyśmy tylko tak robili zakupy w supermarketach
Oni są tak bardzo chętni, by oddać nam wszystko

Dobry bekon i kisiele
Zupki chińskie i żelki

Z gracją się nachylam i szybko się potykam
Bardzo trudno jest utrzymać w tłumie pion
A co dopiero żeby samemu punktualnym być
Oglądając Twoje oczy, własne głupie winy widzę
Żaden kawał nie poskutkuje, gdy zły humor mam
Lecz może te żelki poprawią mi w końcu humor
Te okrągłe zielone, lub może te tęczowe paski

Uwielbiam szabrować za plecami
Lecz oni niezbyt to we mnie lubią
Mandat chcą mi głodnemu wlepić

Niech tak będzie, lecz ja nie przestanę

Pewnie bardzo zastanawia Cię to
Jakiej kategorii kierowcą jestem 
Że do rzeki cały towar wyrzucam
Dając biednym przepychu złudę

Kwaśne żelki i rozlane ciepłe kisiele
Rozlane ciepłe kisiele i kwaśne żelki
Pieczone jabłuszko i kwaśne krążki
Kwaśne krążki i pieczone jabłuszko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz