To było rok temu kiedy zmarł guru
Bardzo lubił w młodości automaty
Często pożyczał funta do piątku
Teraz wraz z szatanem dzieli wokal
Kurz na starych pożółkłych fotografiach
Na nielicznych widniejący szczerzy śmiech
Wspomnienie tych szczęśliwszych chwil
Droga whiskey, dwie paczki fajek dziennie
To dopiero były czasy pozbawione konsekwencji
Setki kobiet, grzanie i odkurzanie całe dnie i noce
Bardzo głęboko skrył zranionego biednego chłopca
Obraz swój już namalował i nie musi się o nic martwić
Wszyscy odchodzą - nie żyją - tych co kocham - ile jeszcze tu zostaną?
Awanturniczego życia nadszedł kres, koniec gry
Dobry, czy zły, teraz już zupełnie gdzie indziej
Rzucił picie, rzucił palenie, zostawił co kocha
Minął sezon i nienawiść dla kolejnych zostawił
Jak szybko żyć, tak szybko umrzeć w samotni
Pozostawić po sobie pustkę dla paru bliskich
Zasnąć po prostu na twarzy z wypiętą dupą
A później grać głośniej niż ktokolwiek inny
Niech to szlag!
Rak i jego w końcu w kącie dopadł
Ale przecież już nic nie pije i nie pali!
Pora go wreszcie schować bo zbladł
Lecz gdzie on jest pomiędzy nami
Świetny post!! ☆☆☆☆☆☆
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na:
maggie-fashion-style.blogspot.com