Kończy się nasz czas, brak ratunku
Nie ma zrozumienia, czegokolwiek
Twoja nienawiść niezwykle mnie boli
Chcę Cię zobaczyć, wreszcie poczuć
Zupełnie przestałem Cię obchodzić
Gdybyśmy tylko zaczęli oboje od nowa
Przypomnieli sobie to, jak nam było
środa, 25 stycznia 2017
Milczący bracia
Raz kochanek chciał źle uczynić swojemu bliźniemu
Nie trwało chwilę, gdy ten drugi zdołał czmychnąć
Szukali go przez góry i lasy, posłali wściekłe psiaki
Ale ten nawet zaskoczony nie był tym widowiskiem
Chciał tylko powrócić do swojej ukochanej mamusi
Tej czarnowłosej okrągłej prostytutki, co tania jest
Lecz nawet stary ksiądz nie chciał pomóc w sprawie
A był to przecież jego własny pierworodny synalek
Nie trwało chwilę, gdy ten drugi zdołał czmychnąć
Szukali go przez góry i lasy, posłali wściekłe psiaki
Ale ten nawet zaskoczony nie był tym widowiskiem
Chciał tylko powrócić do swojej ukochanej mamusi
Tej czarnowłosej okrągłej prostytutki, co tania jest
Lecz nawet stary ksiądz nie chciał pomóc w sprawie
A był to przecież jego własny pierworodny synalek
Modus vivendi
Przebalowałem już wszelkie barachło
Ale czczę ich poddańcze usługiwanie
Hordy aspirują do słania poselstwa
Lecz tylko garść jest tu sprawiedliwa
Ale czczę ich poddańcze usługiwanie
Hordy aspirują do słania poselstwa
Lecz tylko garść jest tu sprawiedliwa
sobota, 21 stycznia 2017
Uczta żywiołów
Pomocy kwiecista kobieto
Siedzę już na swym łóżku
Przestań bawić się włosami
Porozmawiaj w końcu ze mną
Nie myśl o niczym już tej nocy
Zbyt dużo lat już nam przeminęło
Dotykam Cię swymi ciepłymi łapkami
Szukam Twej dłoni - porozmawiajmy
Siedzę już na swym łóżku
Przestań bawić się włosami
Porozmawiaj w końcu ze mną
Nie myśl o niczym już tej nocy
Zbyt dużo lat już nam przeminęło
Dotykam Cię swymi ciepłymi łapkami
Szukam Twej dłoni - porozmawiajmy
Platoniczna tortura
Patrzę prosto w Twoje piękne oczyska
I widzę na własne oczy, że to prawda
Toż to kobieta dobra, lecz kobieta zła
Nie jest całkowicie tą, którą wydaje się być
I widzę na własne oczy, że to prawda
Toż to kobieta dobra, lecz kobieta zła
Nie jest całkowicie tą, którą wydaje się być
Effeuiller la marguerite
Zabawa uczuciami to bardzo stara gra
Nie jest trudno w nią z kimś grać
Wystarczy powiedzieć co on chce
Na spokojnie, tak aby łyknął ćpunce
Tak, by znów zapanowała ciemność
Jak co każdą noc, kiedy myśli o Tobie
Nie jest trudno w nią z kimś grać
Wystarczy powiedzieć co on chce
Na spokojnie, tak aby łyknął ćpunce
Tak, by znów zapanowała ciemność
Jak co każdą noc, kiedy myśli o Tobie
środa, 11 stycznia 2017
Chłopiec z Burslem
To było rok temu kiedy zmarł guru
Bardzo lubił w młodości automaty
Często pożyczał funta do piątku
Teraz wraz z szatanem dzieli wokal
Bardzo lubił w młodości automaty
Często pożyczał funta do piątku
Teraz wraz z szatanem dzieli wokal
Niejednoznaczna alegoria rozkoszy
Widzę, że nabrałaś wreszcie trochę ciepłych kolorów
Nawet nie wiesz jak dobrze się czuję na tym spływie
Choć nienawidzę robić zakupów na wysokich butach
Nie na widoku spojrzeń czuję się najprawdziwiej sobą
Gdybyśmy tylko tak robili zakupy w supermarketach
Oni są tak bardzo chętni, by oddać nam wszystko
Nawet nie wiesz jak dobrze się czuję na tym spływie
Choć nienawidzę robić zakupów na wysokich butach
Nie na widoku spojrzeń czuję się najprawdziwiej sobą
Gdybyśmy tylko tak robili zakupy w supermarketach
Oni są tak bardzo chętni, by oddać nam wszystko
Niżnik nierządu
Posyła w moją stronę nieładne słowa
To nie jest czas na takie zachowanie
Nie jesteś panem wszystkich gwiazd!
Jesteś jedynie maleńką iskierką życia
piątek, 6 stycznia 2017
Na kruchym lodzie
Za mną już rozciąga się widmo pożogi
Widzę jak moje słońce zachodzi
Ucieka lub poddaje się mimo swej potęgi
I tak myślę o najwspanialszych chwilach
Których dokończyć nie zdążyliśmy
To pewnie tylko cicha paranoja
Lecz w powietrzu wyczuwa już się
Zgrozę samotnych dni w mej matni
Widzę jak moje słońce zachodzi
Ucieka lub poddaje się mimo swej potęgi
I tak myślę o najwspanialszych chwilach
Których dokończyć nie zdążyliśmy
To pewnie tylko cicha paranoja
Lecz w powietrzu wyczuwa już się
Zgrozę samotnych dni w mej matni
Drżenne majaczenie
Pije, bo jestem spragniony
Lecz... bardzo często też
Pije dlatego, że jestem samotny
Nie mam teraz innego wyboru
Lecz... bardzo często też
Pije dlatego, że jestem samotny
Nie mam teraz innego wyboru
Tęsknota
Och, gdzie ona jest?
Pozostało tyle wspomnień
Dręczące w snach oblicze
I pogłębiająca się tęsknota
Pozostało tyle wspomnień
Dręczące w snach oblicze
I pogłębiająca się tęsknota
czwartek, 5 stycznia 2017
Anatomia potrzeby
Psie, jak długo jeszcze tak będzie?
Psie, dlaczego jestem taki sam?
Psie, przecież jest tylu ludzi, lecz czuję, że ich nie ma
Kurwa, psie, kim oni są?
Psie, czy powinienem stąd uciec?
Psie, czy powinienem na stałe ze świata odejść?
Psie, czy to bardzo boli?
Kurwa, psie, jaki jest mój cel?
Jesteśmy tutaj tylko my, i tylko Ty słuchasz i wciąż jesteś
Starasz się, aby moje senne mary odeszły
Lecz na mój ból nic nie pomoże
Pomóż komuś innemu, tyle piesków głoduje
Może Cię nie przytulą, lecz zawsze będą
Ja jednak potrzebuję czegoś więcej
Kurwa, psie, jest mi tak zimno, a Ty tylko patrzysz
Psie, jest jakaś bezbolesna i szybka śmierć?
Psie, myślisz, że to najlepsze wyjście dla mnie?
Psie, czy naprawdę mam się poddać?
Kurwa, psie, jestem tylko wrakiem
Przytulam Cię zawsze, szkoda, że Ty nie rozumiesz
Potrzebujesz mnie bardziej niż myślisz
Jeżeli w ogóle potrafisz chcieć
Chcę trochę ciepła kogoś bliskiego
Takiego samego jak ja Ci daje
Nie chcę wiedzieć, gdzie byłeś
Mimo, że cały brudny jesteś
Kurwa, psie, chcę się po prostu przytulić
Papierowe miasta
Dzień, w którym Cię poznałem
Był czasem wyjścia z okopów
Żaden kieliszek nie zgasi pragnienia
Mimo wszelkich oklasków tłumu
Pamiętam ten dzień, jakby wczoraj
Osiadłem na mieliźnie, pusty
A obietnice składane były całą noc
Składane jak papierowe miasta
Przez myśl przechodziły kłamstwa
I ani czarne, ani białe nie przeszło
Wiesz, że bardzo Ciebie potrzebowałem
Nie sądziłem, że nic nie mogę jednak zrobić
To było jasne, że jestem kompletnie nikim
Teraz znów tracę wartości dzień po dniu
Gdy się odwracasz, umiera część mnie
I nie zmieni tego nawet zapewnienie
Że to tylko sytuacja tymczasowa
Ty i ja jesteśmy zmienni jak pory roku
Zabójczy jak wschodni terroryści
Ale czy aby na pewno wobec siebie lojalni?
Przebudziły mnie dziwne głosy w głowie
To było znów puste łózko o poranku
A przecież gdy patrzyłem w Twoje oczy
Nie widziałem w nich nieszczerości
Dlaczego więc to wszystko się stało?
Błąd systemu wolnej woli
Chodziłaś do szkoły rok lub dwa
Szybko stwierdziłaś, że to nie bajka dla Ciebie
Uważasz, że wiesz i widziałaś już wszystko
Odchodząc z domu wbrew woli matki
Myślałaś, że zajdziesz daleko
Lecz cofnęłaś się tylko do tyłu
Subskrybuj:
Posty (Atom)